Będę spijać nektar z Twoich ust – Zapis 125

Sen z 06.08.2020  ( pobudka 5:30 07.08)

 

Byłam u koleżanki, miała być u niej jakaś przeogromna młocka, bo zobaczyłam wjeżdżającą  maszynę na podwórze i widziałam grafik robót. Nie chciało mi się pracować i powiedziałam, że ja lecę do USA i nie mam czasu. Zresztą ludzi było tyle, że nie potrzebna była moja pomoc.

 

Leżałam w swoim łóżku, przyszedł DUCH i zaczął mnie dotykać i przytulać od tyłu, i było to bardzo przyjemne, niesamowite dobrze mi było. Cudownie. W zasadzie to było bardzo sensualne doznanie i ja bardzo chciałam w pełni się z nim połączyć. Odwróciłam się do niego w kulminacyjnym momencie, wtedy On mnie pocałował i miał strasznie dużo śliny w buzi, dosłownie całe usta mi zalał, musiałam to przełknąć., chociaż nie było to przyjemne. Jego ślina miała dziwny smak… poczułam coś jak soki z drzewa, trochę to było podobne do oskoły. Po wszystkim zobaczyłam otwartą muszlę św. Jakuba, a w środku, jak na poduszeczce leżała piękna, okrągła, biała perła. Wyglądało to jak pierścionek zaręczynowy od DUCHA.

 

Wstałam i poszłam do ogrodu, były tam wysokie mieczyki. Znalazłam się na bramce wjazdowej do USA, moja córka siedziała po prawej na podłodze, ja stałam przy kontuarze, a po lewej kolejka ludzi. Coś tam Kobieta wypytywała i mówię do córki: Daj paszport.

Ona że nie ma, a ja do niej: no to dowód…. Ale myślę że dowód, to do niczego, bo paszport potrzebny, zaglądam do torebki, mój jest. Baba wyszła przed ladę i coś tam dała do zrozumienia, że jej wyrobią, wzięła do ręki mój portfel i zaczęła oglądać zdjęcia jakie w nim były, złapała jedną foliową przegródkę i wyrwała mi ją z portfela. Ja: Nie nie!!…, bo to były cztery moje zdjęcia, legitymacyjne z różnych okresów.

I szukam, przekładam, jak w albumie te przekładki, okazało się że z córką miałam tylko jedno zdjęcie. Siedziała mi na kolanach w niebieskim ubranku, mogła mieć z 12 mies. To zdjęcie chyba było potrzebne do dokumentów zastępczych. Kobieta zaczęła mi dyktować jakieś kody, tylko robiła to strasznie szybko i połowy nie zapamiętałam, to były jakieś znaki i liczby, w zapisie po trzy. Dwa razy ją dopytywałam o te kody. Powiedziała, że dokument przyjdzie pocztą na adres domu, w którym się zatrzymałyśmy.

Jak już szłam z rodziną do domu, to mówiłam o tej sytuacji, a im nie było to na rękę, bo powiedzieli, że teraz pod domem będą “służby z ochrony zdrowia”, ale szwagierka powiedziała że to nic, że przez te parę dni, trzeba być “grzecznym”, dopóki dokument nie przyjdzie.