Czerwiec – Zapis 493

Sen z 30.01.2023 . 31.01.2023 4:22

 

Byłam w miejscowości rodzinnej. W bibliotece na dużej sali było jakieś przyjęcie. Przygotowywaliśmy się do ślubu mojej córki, bo później z Matką szukałam w szafie moje starego sweterek od komunii. Nie miałam w czym iść, a mój był ładnie tkany, ażurowy, wiec mógł być. Szukałam, bo ktoś zaproponowała ciemną marynarkę. Stwierdziłam, że moje stary stare ubrania są lepsze na taką okazję.

Cała posadzka zapadła się w sali. Miejscami było widać kilka metrów w głąb. Wyglądało to jak w 3D. Mój Brat tam zszedł, bo wydawało mi się, że w szczelinach coś się odsłonił. Ja wyszłam niby przez ścianę i przeszłam ścianą pod drzwi. Szukałam zgub w pisaku, ale dzisiaj nic nie było. Wróciłam do środka. Przesyłam z Matką górą wsi i znalazłam się w jakimś dziwnym miejscu.

Znowu siedziałam przy stole ogromnej sali, jak na weselu, ale z ludźmi których nie znam. Miałam walizkę, a w niej wszystkie moje ubrania w których na żywo śpię i masę majtek. Szukałam jakiś spodenek. Dwie osoby mi zaglądały, a jakiś mężczyzna zaczął nawet ze mną przebierać. Zapytałam ostro gdzie mi tu grzebie i się odsunął. Powiedziałam że idę się umyć. I rozluźniłam atmosferę jakąś anegdotą o moich majtkach. Że matka położyła je na wieszaku przy drzwiach wejściowych.

Zaczęli podawać jakieś dania.

I teraz to wyglądało jak targi. Stałam przy takim dziwnym stoliku i na nim były wyłożone takie kamienie, trochę jak bursztyny, wielkości dłoni i większe. Strukturę miały jak skamieniałe drzewo, ale były bez wtrąceń, czyste. Zaczęłam je wąchać i wyczułam zapachy żywic, ale nie mogłam skojarzyć które dokładnie. Trochę pachniały jak kadzidło, albo inne terpentyny. Wąchałam zresztą nawet półkę na której stały i też wyczułam lekką woń metalu natartego olejem.

Wodziłam nosem po całej półce, aż Gość który to wystawiał powiedział:

-Pierwszy raz widzę żeby ktoś tak wąchał.

Chciałam powiedzieć że jestem dyplomowanym winiarzem i dlatego tak wącham, ale stwierdziłam że daruje sobie to przechwalanie.

Chciałam gdzieś z nim iść, ale nie chciałam brać tej walizki. Chociaż teraz zrobiła się jak torebka. Kobieta zaproponowała że mogę włożyć ją do tej szafki pod te skamieniałe żywice. Włożyłam, ale wieko się nie domykało i było część torebki widać. Nie widziałam co zrobić. Iść czy nie.  Ale kobieta powiedziała żeby z nim iść, bo Oni i tak nie śpią, to i popilnuje, bo w nocy przyjeżdża taka torebka ze swastykami. Cała nadrukowana swastykami i zrozumiałam że się boją ??? czy co?  Nie wiem o co chodziło, bo nie wytłumaczyła. Ja niby pomyślałam że chodzi o wojnę, ale nie musiało o to chodzić.

I wtedy przyszło słowo czerwiec.