Duch za oknem i perłowa spódnica – Zapis 64

Sen z 04.04.2020

 

Widziałam ducha za oknem swojego domu i trochę się tym niepokoiłam, wiedziałam, że w domu jestem bezpieczna, ale za oknem jest duch, który cały czas mi zagląda.

I nagle małe dziecko skoczyło mi na plecy, dokładnie w miejsce, gdzie uderzyła mnie kobieta w śnie “Sierota 13 – Zapis 44 z 7.02”.”Uderzenie” było tak mocne, że mnie obudziło, czułam “ciary”, które rozeszły się tego miejsca po plecach jak prąd.

Zasnęłam i znalazłam się w ogromnej ciemnej fabryce, zgubiłam się, chodziłam korytarzami i nie mogłam wyjść. W rękach miałam stertę ubrań i jakieś dokumenty. Jak mijałam pracowników na takiej olbrzymiej hali produkcyjnej, która wyglądała praktycznie jak bez dachu, taka była wysoka, to wszyscy patrzyli na mnie, bo miałam na sobie perłową spódnice, wąską, różowo-perłową jak macica perłowa. Patrzyli, bo ta opięta spódnica przy każdym moim ruchu mocno lśniła i bardzo rzucała się w oczy, na tej ciemnej hali roboczej. Wyszłam wreszcie. Byłam pijana jak bela.

Jak szłam do mieszkania mojej koleżanki Iwony, to się wywaliłam i rozsypały mi się te ubrania, jak je zbierałam, to aż się zataczałam jak pijaczka. Żeby dostać się do mieszkania, to trzeba było się podciągnąć na metalowych linach czy łańcuchach jak na drążkach, bo nie było schodów. W mieszkaniu były bliźniaczki, ustalały menu na wesele. Mówiły, że lepszym gościom lepsze dania, a ci co dalej siedzą, to mniej i gorsze, bo i tak nie będą widzieć, co ma reszta. Zapytały mnie o wyjazd do USA, powiedziałam, że tak.

Wsiadam do czegoś i jechałam, ale z 15 metrów nad ziemią, więc nie wiem, co to było, czy auto ma kilkumetrowych metrowych kołach czy samolot. Widziałam z wysoka straszny syf, woda była brudna i wzburzona i panował mrok, ale w miarę podróży krajobraz się uspokajał i woda była coraz czyściejsza, a światło coraz wyraźniejsze, jakbym wychodziła z tego chaosu.