Koperta – Zapis 275

Sen z 26.08.2021

 

Wybierałam się na wesele swojej kuzynki Agnieszki. Włożyłam do koperty 1000 zł i pojechałam z całą rodziną. Za chwile jednak się zreflektowałam, że 1000 to za mało, bo jest nas 4 osoby. Stwierdziłam że wyskoczę z uroczystości i dołożę, pod pretekstem że chce się przebrać, żeby partner nie fuczał. Byłam trochę zła na siebie o tą kasę, ale tłumaczyłam tak, że na weselu nie byłam lata, nie tak jak na chrzcinach czy komunii.

Weszłam do kościoła, goście zaczęli wchodzić. Matka, siostra i ktoś tam jeszcze z rodziny Młodego miały szmaragdowe suknie, pomyślałam co one tak się ubrały wszystkie. Siostra młodego wjechała na wózku inwalidzkim, ale takim małym i tu też zwróciłam uwagę, dlaczego ma taki wózek, że te nogi są tak mocno podciągnięte ??? Ale wydedukowałam że to do defekacji, bo ze względu na brak ruchu i zmian pozycji, ułożona jest tak, by nie mieć problemów z wypróżnianiem. Ktoś zaczął mi mówić że w USA miała wypadek jak dekorowała.

Tych moich nie było, więc wyszłam z kościoła i patrze, stoją niedaleko samochodu na dziecińcu.

Patrze !!! A mój Partner i Syn mają na sobie mundury wojskowe !!

Myślę: tych to już całkiem pogięło, że tak na wesele się wystroili..

Podszedł do nas dziwny gość z plikiem zielonych banknotów i kazał wybrać. Ja tak mocno pociągnęłam aż jeden podarłam. On odczytał nominał, wyciągnął jakąś wielką rozpiskę tabliczkę i powiedział że wygraliśmy 3 złote.

Ja musiałam już jechać, bo chciałam wyrobić się z tą koperta przed końcem mszy. No to idę, przez pola do domu rodzinnego. Wyjechał mi ciągnik z taką wielką maszyną, chyba grabiarką. Schyliłam się, bo chciałam przejść po nią, ale zawadziłam głową o te kolce. Spróbowałam jeszcze raz, ale musiała się cofnąć i obejść ją dookoła.

Znalazłam się na przejściu obok Nilu, stały tam takie budki z pierdołkami. Jakieś Baby sprzedawały i znowu ktoś mi mów, że One mają monopol, bo mają cztery sklepy, a na żaden nowy nie ma miejsca. Znalazłam się w domu. Wyciągnęłam z jakiejś skrytki pod łóżkiem pieniądze, odliczyłam kwotę i włożyłam do koperty. Teraz było tam 2000 zł. Pojawiła się jakaś kobieta, ale taka zwiewna jak duch i mówi : Ooo, tutaj trzymasz pieniądze. Ale ja schowałam w to samo miejsce i wyszłam.

Znalazłam się w jakiejś monumentalnej budowli. Na dziedzińcu znowu były stragany, a w środku jakieś zebranie, czy co. Zobaczyłam moich znajomych z pracy, Doradców Wina. Zaczęłam się witać z nimi. Paweł miał dziwne opasaną prawą rękę. Na środek tej świątyni wyszła jakaś Kobieta.

Wiek około 60 lat. Miała na sobie turkusową szatę, taką strukturalna jak kaftan, swobodnie układającą się na ciele. Identyczna jak z tego i tego snu.  Włosy chyba w perłowym srebrnym blondzie, na szacie był biały koronkowy kołnierz i wielka brosza z przodu z czerwonym kamieniem, błyszcząca. Zachowywała się jak Najwyższa.

Wyszłam na dziedziniec, stanęłam obok tych straganów, bo był tam mój kolega z liceum Łukasz. Dziewczyny zachwalały minerały które tam leżały, a On pytał mnie czy to działa. Ja mówiłam mu że tak tak, bierz. Zwróciłam uwagę na jeden, wyglądał inaczej niż te ktore znam. Był praktycznie czarny, ale mienił się wszystkimi kolorami, jak w szlifie na kocie oko, nie wiem co mogł być za kamień. Powiedziałam Łukaszowi że już idziemy dalej. Wzięłam jego telefon i włączyłam jakąś aplikację, usłyszałam straszny rzegot. On się zmieszał i wyglądał tak jakby nie chciał żeby ten telefon mu przeglądać, wiec wygasiłam ekran i zaczęłam iść.

Szłam polną drogą, po prawej znalazłam pióro, zadziwiające . Z dudki wychodziło pięć osobnych stosin, każde ze swoimi promieniami. Nie miało standardowego przypióraka, tylko każde z tej piątki wychodząc, zawijało się w ślimaka czy pętelkę i szło już prosto. Było długie i smukłe, podniosłam je i ktoś mnie mijał z naprzeciwka, jakaś grupa i usłyszałam jak mówią że to Bażanta.

Ja sobie myślę: jaki bażant, chyba tylko kolory podobne… bo przecież mam cały worek w domu jego piór (fakt).