Medium – Jeśli kontakt ze zmarłym, to przeze mnie – Zapis 290

Sen z 29.09.2021

 

Byłam w czymś jak galeria handlowa, tak to skojarzyłam ze względu na szklane tarasy, schody i ściany. Wchodziłam chyba prawoskrętnymi schodami do góry z jakimś gościem, ale nagle te schody zrobiły die jak ścieżka ze szklanych płytek zawieszona w powietrzu.

Patrzę na nogi, a ja mam tylko skarpety, zaczęłam się w nich ślizgać. Płytki były jakby z dwóch kwadratów, jeden w drugim. Większy przezroczysty a mniejszy z oszronionego szkła. Ścieżka zaczęła jakoś falować. Przeszliśmy już chyba trzy zakręty i teraz stałam przed najgorszym.

Gość pytał czy dam radę. Ja, że tak, tak dam radę! ale myślałam, że prędzej spadnie niż to przejdę, ale jakoś dałam kroka do przodu, ułożyłam stopę przy stopie na środku kwadratu i zsunęłam się na tych skarpetach lekko w dół i zeszłam na takim podejście.

Powiedziałam, że w ogóle tego spadku nie było widać i w sumie to dobrze, że miałam te skarpety.

 

Poszłam do domu rodzinnego jeszcze coś załatwić. Jak dochodziłam do niego zobaczyłam, że od południa okna są otwarte, w jednym pokoju uchylnie w drugi normalnie. Coś mnie tknęło, bo matka zmarła w czerwcu i że chyba ktoś chodzi sobie bezprawnie po domu.

Weszłam od ogródka, obok mnie pojawiła się bratanica. Patrzę przez okno, a po pokoju chodzi Matka.

Zawołałam Ją. Pierwsza była ostrobramska, a następnie częstochowska. (????? te wyrażenia się na nią nałożyły). Wyszła z domu tym oknem.

Pojawiła się bratowa i objęłam je rękami. Bratową miałam z prawej, bratanice z lewej, a matkę na przeciwko. Wszystkie cztery mocno się przytuliłyśmy.

Z piersi wyrwał mi się szloch, ale taki potężny jak żałobnikom.

Po chwili tego płaczu pomyślałam: Dobra, starczy tego dramatu!!!  i powiedziałam bratowej żeby zmarłych przytulała przeze mnie, nie bezpośrednio.

Mówiłam to w kontekście o matce i bratanicy chyba.