Stare Ropuchy – Zapis 416

Sen z 11.07.2022

 

Byłam z rodziną na wyjeździe. Staliśmy w grupie. I to były albo Czechy, albo Słowacja, w każdym razie jeden pierton, więc mogła to być Czechosłowacja.

Zawołałam Jacka ósmoklasistę i poszliśmy w takie zarośla, bo chciałam coś tam zobaczyć.

Weszliśmy do Apteki. Widziałam na ścianach półki całe wyłożone lekarstwami, od podłogi do sufitu. Apteka składała się z pomieszczeń jak na planie labiryntu, bo krążyliśmy po niej w te i z powrotem. 

W pewnym momencie otworzyłam jakiś drzwi i zobaczyła ciemny wysoki korytarz czy grotę, jak wydrążany tunel w skale i chodzących nim ludzi. Nic ciekawego tam nie było, więc cofnęłam się znowu do apteki.

Rozbolała mnie głowa, Jacek też zaczął mówić że boli. Nie miałam pieniędzy przy sobie, więc przemknęło mi przez myśl, że coś ukradnę, bo i tak nikt tego nie pilnuje. Ale jednak stwierdzałam że kogoś proszę o parę groszy.

Były tam takie stare Ropuchy, Matka z Córką. Zapytałam czy mają parte centów, bo chcemy kupić chociaż jedną tabletkę. Ale nie chciały dać !!

Zobaczyłam że zbierają z podłogi jakieś drobniaki które ktoś zgubił, więc też zaczęłam szukać i po chwili coś już tam miałam w rękach.

Nie wiem czy w końcu coś kupiłam, bo wiem tylko tyle, że we śnie pękły mi ostatnie dwa sznury kamieni które noszę na szyi. Szafir z onyksem i turkus z onyksem.

Na szczęście wstałam i wciąż mam na sobie.