Suknie ślubne – Zapis 404

Sen z 10.06.2022

 

Byłam w jakimś dużym pomieszczeniu, były ławy i jasne światło, więc okna musiały być duże.

Na lawach były suknie ślubne. Była scena i koniec imprezy. Muzycy zwijali już sprzęt. Ja przyszłam z tacą i zaczęłam zbierać puste szklanki, łyżeczki brudne i czyste, talerzyki i wykałaczki. Strasznie dużo było tych wykałaczek na stołach. Krótkie koktajlowe i długie grillowe. Zbierałam je pełnymi garsciami. Nie wiem do czego to mogło służyć.

Zaczęłam chyba przymierzać jakąś suknie i Grażyna gdzieś mnie mnie wzięła. Przechodziłyśmy oknem, i suknie miałam pod sobą, czy na sobie. I jak przeszłam, bo musiałam się podciągnąć do tego okna i później przesunąć całym brzuchem, pomyślałam że ją wybrudzę. Grażyna popchnęła mój tyłek, tak że prawie wypadłam na głowę z tego okna. Przerzuciłam jednak jakoś szybko nogi i stanęłam na ziemi.

Byłyśmy pod jakimś urzędem teraz, z przodu miałam wielkie lustro, zaraz z lewej czy prawej stół z sukniami  i dalej za stołem zaczynał się korytarz z poczekalnią do kardiologa chyba, bo przypomniałam sobie o tym moim ciśnieniu. Na szczęście już się uregulowało.

Położyłam suknie na stole. Miała dwie czarne plamki i czerwonego robaka. Musiałam go przygnieść jak przechodziłam i został czerwony ślad korpusu, czółek i chyba szczęściu nóg.

Grażyna się nie przejęła, wyciągnęła następne suknie, białe, piękne i tiulowo – koronkowe. Przymierzyłam następną. Grażyna zawołała mnie do siebie. Kazałam mi patrzeć jak jej kolczyki harmonizują z dekoltem sukni która miała na sobie. Cudownie lśniły na jej uszach. Chyba chciałam przymierzyć, bo zdjęła je i położyła na stole. Podniosłam je i oglądałam jak wyglądają przy moich uszach. Były wykonane z kamieni szlachetnych i przypominały węża ze względu na to jaki miały układ. Przykładałam tylko do uszu, bo  nie wiedziałam jak Grażyna zareaguje jak włożę bigiel do swojego ucha. 

Grażyna zobaczyła jak  przymierzam i powiedziała – Nie tak!.

Wzięła je do reki i strzepnęła, fala się rozprostowała teraz, wyglądały jak z koralików i były długie aż do ramion. Bigiel był długi, prosty i poziomy. Cudowne były, szczególnie że widziała je aż jakby w trzech postaciach. I trzech zakresach lśnienia. Najwięcej błysków miały na Grażynie, a najmniej jak je rozprostowała.

Grażyna zaczęła pokazywać mi swoje ubrania, wszystkie zakupione we Francji. Z korytarza od kardiologa patrzyła na nas cały czas Anka, pracowałyśmy kiedyś razem. Pomyślałam że będzie rozpuszczać plotki, bo widziała mnie w sukni ślubnej a jestem mężatką. Zobaczyłam, że Grażyna ma sobie jasno-różową suknie ślubną na szerokiej krynolinie, cała w kwiatach, strukturalną jak 3D.  Wchodziła do urzędu po schodach z jakaś młoda parą.