Ten Dom – Zapis 426

Sen z 04.08.2022

 

Znowu byłam w tym Domu. Niby to jest mój, ale nie wiem z kiedy. Dodatkowo jest w nim remont, bo niby to jakiś spadek. Cała rodzina była, bo szykowali się do grilla, zresztą te grille były cały czas przy tym remoncie. Przyjechał nawet mój kolega Winiarz i razem z Partnerem coś remontowali.

Dziwny jest ten Dom, wygląda jak mój, ten na żywo, ale układ drzew jest inny, albo tylko mi się wydaje bo dom jest odwrócony, cały świat jest odwrócony jak lustro, wejście jest z południa. U mnie wychodzi na północ, a drzwi otwierają się na wschód. Wejście ma ganek i szeroki taras. Ganek jest przeszklony i chyba widziałam firanki, ale to mogły być witraże.

i teraz najlepsze !!!

Niby cały dom jest przetelepany ze skarbów, ale w pokoju po lewej, zaraz przy ganku stoi stół. Zobaczyłam go, bo akurat Partner tam wszedł z kimś. Patrzyłam i pomyślałam, że muszę go przenieść tu, do mojego domu. (Raz tylko miałam taki przebłysk). Bo zaraz zaczęłam się przyglądać.

Piękny to był stół, duży, raz go widziałam jak Jajo, a raz jak prostokąt. Nogi miała wzmocnione takimi stelażami poprzecznymi. Pięknie były rzeźbione. Stare to było, bo łuszczyło się i było bez połysku. Partner musiała by go remontować. Układ krzeseł był dziwny, bo jak widziałam go jak jajo, to wszyscy byli równi, a jak prostokąt, to z jednego boku wychodziło główne krzesło i ono było tak jakby wcięte w głąb stołu. A pozostałe 4 stały tak jakby pod przewodnictwem tego 5 krzesła. Blat miała trzy pasy mozaiki, i wydawało mi się się że to ma układ szachownicy dzielony na 6 sekcji, ale wpatrując się zauważyłam, że to subiektywne spojrzenie, bo jak ruszałam głową to pola zmieniały obraz naprzemiennie. W zależności jak padało światło.

Czyli zależenie było to od powłoki odbijającej światło, mikro-poziomu płaszczyzny i ruchu obserwatora.

Bardzo mi się spodobał ten rupieć. Podeszłam do tego piątego krzesła, chyba przymierzyłam się do niego, bo odsunęłam je od stołu, ale nie zdarzyłam usiąść!! Bo krawędź była strasznie szeroka, a w niej ukryte trzy szuflady. Otworzyłam pierwszą z prawej. Zaglądnęłam na szybko i wśród szpargałów zobaczyłam trzy zegarki. Jeden srebrny i bodajże dwa złote. Nie oglądałam ich, tylko szybko schowałam do kieszeni, żeby nikt nie widział. Ani Partner, ani nikt z rodziny. Chciałam sprawdzić to na spokojnie, czy to szmelc czy wartościowy zabytek.

Wyszłam na zewnątrz. Ludzi zrobiło się co nie miara. Oni chyba nas zwiedzali, ten mój cały Dom. Zapytałam chyba kogoś z rodziny czy idzie do sklepu po te pierdoły na grilla. Odpowiedziała że tak . Powiedziałam – Kup mi Ciastka !!!.

Jakieś dziecko z boku powiedziało, że ono też się poczęstuje. Dopowiedziałam żeby kupił 30 dkg, bo liczyłam że sama zjem ze 20 dkg.

Siedziałam już na zewnątrz, jakoś Partner mnie naszedł akurat jak z kimś rozmawiałam. Złapałam się za kieszeń, zegarki cały czas miałam przy sobie. Kolega nas zaprosił do winnicy. Mieliśmy zrobić sobie jakiś objazd po trzech w okolicy Radoszek. Okazało się, że jeszcze mamy coś tam mu oddać i pojechaliśmy do jego domu. Odbywała się u niego pierwsza komunia. dziwne to było, bo komunie są zazwyczaj w maju, ale weszliśmy do środka i zaczęliśmy go szukać.