Turkusowy Ptak – Zapis 315

Sen z 18.12.2021

 

Byłam w jakimś nowym miejscu pracy. Normalnie nie poszłam do starej roboty, tylko do nowej. Musiałam iść do starej powiedzieć, że więcej już nie przyjdę. Nieswojo się z tym czułam, bo nigdy nie zrobiłam czegoś takiego, że odeszłam bez uprzedzenia. Partner mówił żeby się nie przejmować, bo mieli wystarczająco czasu żeby mi lepiej płacić i nie obciążać pracą, a nic z tym nie zrobili.

Pojechałam do jakiegoś zamku-restauracji. W środku Azjaci prezentowali najemcom lokal. Wyszła do mnie jakaś dziewczyna i zaprowadziła mnie na boczną salę po lewej.

Pomieszczenie było okrągłe. Były tam jakieś kwadratowe stoliki, krzesła, łukowate okna, a w ścianach wnęki albo wyjścia. Półokrągła biblioteka, albo wiśniowy bar. Ludzie chodzili z tymi Azjatami i oglądali. Ja rzuciłam tylko okiem i mówię do niej, idziemy dalej.

W holu mijałam się z ludźmi którzy już wychodzili z obiektu. Ja dopiero wchodziłam na główna kondygnacje. Patrzę!!!! a tam mój znajomy i mów:

– Cześć, co ty tutaj robisz, pamiętam cię, pracowaliśmy razem w Kolorado???

I tak patrzę w niego i próbuje sobie przypomnieć, bo wyglądał jak Rubik. Miał kręcone włosy w kolorze różowego złota, już widziałam ten kolor, gość z Terraa miał identyczne.

A ten mi mówi, że pracowaliśmy, ale w Rzeszowie. Jak się rozeszliśmy, to dalej nie mogłam dojść kto to i jakoś wymyśliłam, że to mógł być Mariusz. Normalnie wyglądał jak Rubik dyrygent.

Znalazłam się w nim starym domu. Cały był w rozsypce, za oknami szalał deszcz, albo burza, bo zaczynało się wlewać do środka. Otworzyliśmy dyktę na drzwiach wejściowych żeby popatrzeć.

Patrzę a tu coś mignęło w ciemności. Myślałam że to córka wyszła i babra się w błocie. Krzyknęłam, ale ona stała obok mnie. Wyszłam w tą ciemność, bo to był ptak, cały uwalony błotem i mokry. Nie latał, chodził tylko jak Gołąb, chyba zdezorientowany, ale jakoś go wreszcie złapałam. Przytuliłam go mocno do piersi, żeby się nie bał. Jak wracałam do domu zobaczyłam garść piór, w złoto różowym kolorze. Były piękne i czyste, zabrałam je wszystkie ze sobą. Powiedziałam do Partnera, że to chyba ten go zaatakował. Mój ptak miał białą głowę i piersi. Reszta była turkusowa. Na głowie miał jakiś czubek, ale teraz smętnie zwisał. Nigdy nie widziałam takiego ptaka,myślałam że może papuga, albo Rajski. Chciałam go umyć i wysuszyć w domu, bo nawet pod tą warstwą brudu był piękny.