Widocznie, mieć Klucze to za mało – Zapis 311

Sen z 10.12.2021

 

Byłam w lesie, chyba na spacerze, szłam z kimś drogą w stronę cmentarza. Po lewej zobaczyłam w takiej dolince że jest sprzedaż. Między drzewami był wydeptany kawałek ziemi i jedna Baba drugiej Babie coś przynosiła jak w sklepie. Straszne dziwnie to wyglądało. Na samym narożniku lasu stała drewniana ława z nogami w kształcie X i na niej były ciasta. Miałam na nie ochotę, ale Baby od tych ciast akurat nie było.

Wyszłam z lasu i stanęłam przed cmentarzem, patrzył na nagrobki.

Weszłam za bramę. Pojawili się moi Bracia. Poszłam w stronę grobu rodziców, ale nagle tych nagrobki zrobiło się strasznie dużo. Wszędzie lśniący kamień granitu i sztuczne kwiaty, wstążki i gdzieniegdzie żywe.

I mówię do Brata, że coś jest nie tak, bo ostatnio nie było ich tyle. Teraz wygląda to tak, jakby nagle wymarli wszyscy starzy, bądź z ukrytymi schorzeniami. Było co najmniej kilkadziesiąt nowych nagrobków. Nie wiem czy mój mi nie mignął… .

Poszłam do klubu. Miałam klucze do niego, bo nowi właściciele szukali kogoś zaufanego i wcześniejsza Szefowa poleciła mnie. Nie widziałam tych nowych, ale już tam pracowałam w jakiś dzień.

Wchodzę. Restauracja normalnie jak melina. Za rozwalającym się kontuarem była kucharka. kelnerka i barman. Mówię, że chce numer telefonu do szefostwa, a te lumpy nagle jakby się zaparły i za żadne skarby nie chcą dać…. Tylko coś ze mną dyskutują. Ja tłumaczę, że mam klucze do tego miejsca, do sali i drzwi wejściowych i chce wiedzieć, czy mam je zostawić, czy mam chodzić do pracy. A oni, nie i tyle.

Kucharka do mnie z pogardą. jakie mam kompetencje, te młokosy były ostrożne, ale też jej wtórują, a we mnie wzbierała wściekłość. Na sali siedzieli ludzie przy stolikach i chyba się przyglądali. Mnie zaczynały puszczać hamulce i zaczynałam tą bandę za barem powoli obrażać.

Wyszłam do przedsionka. Tu za kontuarem siedziała para ochroniarzy, czarny Facet i jasna Kobieta. Mówię, że proszę o numer do szefostwa bo mam klucze. A kobieta, że mi nie dadzą.

Poczułam taki gniew, że aż mnie w klacie zabolało.

( NIE WIEDZIAŁAM. ŻE GNIEW MOŻE SPRAWIĆ TAKI BÓL)

Powiedziałam do niej: Zaraz ci wyjebie!!!!. I wtedy do mnie doszło, że oni mnie chyba specjalnie prowokują żebym rozpierdoliła tą budę w drobny mak.

 

Wyszłam. Na zewnątrz leżał śnieg, chyba ze trzydzieści centymetrów. Za mną wyszła ta młoda para zza baru i coś gadali do mnie. Ja im tłumaczyłam, że przecież nie wiadomo, czy będę z nimi pracować i chce tylko numer. Dziewczyna do mnie podeszła, więc złapałam ją za ubranie i położyłam na śniegu. Włożyłam jej palce do ust, jakbym coś tam sprawdzała. Chłopak chyba chciał ją ratować, ale wyraźnie się bał.

Powiedziałam do niego:  Spokojnie nic jej nie zrobię, zresztą czułam już spokój. Jak przyciskałam ją do podłoża to widziałam dokładnie jej nos. Miała uszkodzona przegrodę nosową. Lewą dziurkę ogromną, a prawą zdeformowaną. Powiedział że jest ćpunką i że jakby co to, pierwsza idzie do odstrzału.

Pomyślałam, że Oni się zmówią i wszyscy pracownicy pójdą za nią, ale wiedziałam, że nową ekipę zmontuje w dzień.

Podniosłam tą dziewczynę, oparłam o mur i dalej tłumaczyłam że chce tylko ten numer, a im się wydaje że ja już ich wszystkich zwolnię, czy co i asekuracyjnie traktują mnie z buta.

Chłopak przysunął się do niej. Miałam w prawej ręce litrowy dzbanek z wrzącą herbatą, lewą ręką cały czas trzymałam ją za ubranie. Parę kropelek spadło im na dżinsy. Syczeli jakby to był niesamowity ból. Powiedziałam : spokojnie nic Wam nie będzie, to tylko kropelki.