Zimorodki – Zapis 486

Sen z 07.01.2023

 

Wyjeżdżałam z Partnerem z domu. Chciał coś sprawdzić w stawie, bo był niesamowicie zarośnięty i wjechał do niego samochodem. Mówiłam mu: Nie wjeżdżaj za daleko, bo utopisz auto. Ale nie słuchał, wjechał. Samochód się przechylił na lewo i zanurkował. Musieliśmy wyjść i rękami go razem wyciągać.

Zła byłam, siedzieliśmy mokrzy nad stawem, coś tam mówiłam, że go ostrzegałam, gdy nagle przyleciało stado ptaków. Ale światło było dziwne, przytłumione i nie mogłam dostrzeć żadnych szczegółów. Nagle błysk i ujrzałam metalicznozielony, za chwile turkusowy. To stado kotłowało się po mojej prawej i dostrzegłam w szarościach żółty i czerwony. Powiedziałam że to żołny, ale za chwile że papugi i tak myślę papugi ? tutaj? o tej porze?

Stado podzieliło się na dwie części. Teraz grupa ptaków siedziała na drzewie przy stawie i lotem nurkującym zaczęły łowić ryby. Teraz dokładnie je zobaczyłam, to były Zimorodki, wielkości kury!!!!.

A ryby które wyciągały, były wielkie jak srebrne amury. Partner siedział bliżej. Teraz dwa siedziały dosłownie obok jego nóg .Chciałam się przysunąć z telefonem, ale poślizgnęłam się i usiadłam na tyłku. Zimorodki w ogóle się nie płoszyły, siedziały obok tych swoich ryb. Miały irokezy na głowach, czerwono-złote. Dokładnie widziałam trzy trójkąty ułożone wzdłuż czaszki. I trochę mi to nie pasowało, bo inaczej wyglądało to niż u dudka na przykład. U nich było to sztywniejsze, zresztą teraz to w ogóle dziwnie te ptaki wyglądały z tak bliska.

Zaczęłam grzebać w telefonie i jak podniosłam głowę to już nikogo nie był.

Wróciłam do domu, przed pasieka skręciłam w prawo na łąkę, bo jakoś tak zrobiło się szmaragdowo. Światło wzmocniło odcienie szmaragdu i turkusu, tak jakbym była pod wodą. Partner zbudował dla naszych kotów taki labirynt, weszłam zobaczyć co robią. Tak pięknie wyglądały w tym świetle, a szczególnie rudy, że zaczęłam mu robić zdjęcia. I zmieniły się w  amerykańskie dzieci. Nasze dzieci z rodziny, która mieszka w USA. Z świetlistego labiryntu weszliśmy jakby w jakieś pomieszczenie i zaczęliśmy schodzić po zakręconych schodach w dół. Przypomniałam sobie, że wchodziliśmy nimi wcześniej, nie miały poręczy i cały czas myślałam, że powinna być ze względu na te dzieci.