Żywica – Zapis 535

Sen z 21.04.2023

 

Byłam w domu rodzinnym, ale inaczej wyglądał. Mieszkaliśmy w dobudowanej części na południowej stronie, a nasza stara zionęła jak czarna dziura. Chyba nawet tynki były pościągane.

Układ umeblowania był dziwny, trochę to amerykańsko wyglądało, kilka wysp czy stolików, kanap, foteli, siedzisk i zabudowa kuchenna z aneksem.  I nadmiar! Nagromadzonych jakiś śmieci, czy czego. Niepotrzebnych sprzętów czy dekoracji. Byli z nami Ukraińcy, bo do kobiety zwróciłam się Olga, ale tych ludzi nie kojarzę. Na stolikach wszędzie były porozkładane ciasta i słodycze. I na każdym stoliku stała miseczka z poczęstunkiem. Nawet rozpoznałam swoją, z której korzystam na żywo w moim domu.

Przyjechał Wojtek. Dali mi znać że jest więc wyszłam na podwórko. Przywieźli kamień niedawno, całe obejście było nim zasypane, ale taki dziwny, wyglądał jak rzeczny i wielkości nawet głowy. Wojtek szukał okazów więc zaczęłam z nim rozmawiać że też coś tam znalazłam. I nawet podniosłam z ziemi taki lśniący kryształowy z zatopionym złotem i zielonym refleksem. Miał chyba z 30 cm. Rzuciłam go nawet do bradanka i powiedziałam że to nie jest kryształ, właśnie ze względu na wagę, tylko preparowana żywica jak dzisiejsze orgonity. Wojtek jednak się zainteresował i tak potwierdził, że to nie kamień. Wtedy w pamięci zobaczyłam kulę, że miałam kiedyś taką lśniącą z rodonitu, czy czy czego i równocześnie pojawiło się wspomnienie z tego życia. Mieliśmy w domu taką kule, ale z drewna, toczoną, mój brat to chyba ze szkoły przyniósł, czy skąd.

Zaprosiłam Wojtka na kawę, wchodząc zobaczyłam że toaleta jest cała zalana wodą. Powiedziałam Ojcu że trzeba przepchać, on chyba skomentował że jak zwykle. Chciałam poszukać kubka na kawę, ale jak otworzyłam szafkę, to na drzwiczkach od środka były zamontowane wieszaczki , a na nich wisiały kieliszki jak szampanowe główkami do dołu. Rozległ się dźwięk, cudowny, jak kryształowych dzwonków. Złapałam je delikatnie, bo przestraszyłam się że pospadają, ale wyglądało że dobrze się trzymają. Nigdy nie słyszałam żeby kieliszki tak czysto dźwięczały, na stówę nie były ze szkła. Zdziwiło mnie tylko że Partner zrobił w takim miejscu ten wieszak, bo dzwoniły przy każdym ruchu drzwiczkami szafki. Na blacie roboczym leżała reklamówka ,cała wypakowana chlebem. Włożyłam ją do dolnej szafki. Nigdy na żywo nie wkładam chleba do takiej szafki, zresztą to było dziwne, że chleb leżał tak blisko ziemi.

Wróciłam do ciast, bo chciałam ukroić kawałek Wojtkowi i wtedy też zobaczyłam co tam jest. To był sernik i nad tym najbardziej się zastanawiałam, drugie było jakieś inne, ale to sernika zamierzałam ukroić.